wtorek, 31 grudnia 2013

Bilans roczny


Szampan się studzi w lodówce, a właściwie tanie winopodobne coś w szampanokształtnej butelce. Kto by na to jednak zwracał uwagę w sylwestrową noc. Zaraz Nowy Rok, szał na ulicach i po domach. Więc zanim roztańczone nogi wprowadzą mnie w 2014 rok, jeszcze krótkie obejrzenie się za siebie, żeby wiadomo było, z czym startuję.
Mogło być lepiej. Nawet dużo lepiej. Utrwaloną jest u mnie tradycją, że z realizacją planów na ogół jest na bakier i lepiej mi idzie z wykorzystywaniem okazji niż z ich tworzeniem.
W tym roku udało mi się w końcu docenić nieco wschodnią ścianę Polski, znów nie na takim poziomie, jaki by mnie satysfakcjonował, ale początek już jest. Wakacyjny wypad nad Dadaj, Krutynię, do Reszla, Mrągowa i Kętrzyna poszerzył moje zbiory, a przede wszystkim pozwolił cieszyć się czystością Krutyni. Czasem zdarza mi się jeszcze przed snem przyglądać we wspomnieniach kołyszącej się wodzie i oglądać gąbki, krasnorosty i spore okonie, nie wspominając o Pseudanodonda complanata czy Anodonta cygnaea. Na reszelskim zamku powitały mnie świdrzyki, a u wejścia do sanktuarium w Świętej Lipce czekała na mnie muszla św. Jakuba, znak pielgrzymów do Santiago de Compostela. Na wschodzie, ale południowym z kolei, Wisłok podzielił się ze mną Unio crassus i U. pictorum o nietypowej budowie muszli. A nad Wisłokiem znalazłem dodatkowo Helix lutescens i to też było bardzo miłe.
Nowych gatunków w tym roku nie zanotowałem za wiele, choć wzbogaciłem zbiory o kilka nagusów, których dotychczas nie miałem w zbiorach. Tu jednak zaległości są nadal spore, bo Lehmania i Malacolimax to rodzaje, o których pojęcia wciąż nie mam.
Z książkami też bywało różnie. Jest kilka, na które wciąż poluję, kilka udało mi się powyciągać gdzieś spod ziemi. W ostatnich zupełnie dniach znalazłem publikację S. Tworka i K. Zając Ślimak winniczek i stan jego populacji w województwie małopolskim (Kraków 2012). Pewnie nawet mało kto wie, że taka książka została wydana... Więc tym bardziej się cieszę, że ją znalazłem. Spotkałem też kilka publikacji o winniczku i jego krewniaku Helix aspersa i to też dla mnie nowości, choć z działki mniej wciągającej (hodowla).
W tym roku przeżyłem też małe załamanie nerwowe: straciłem wszystko, co zapisałem tylko na twardym dysku, a trochę tego było... Część odzyskałem, ale ogromna ilość artykułów i fotografii przepadła na zawsze. Trzeba się podnieść i iść dalej, jak ślimak, który potrącony przez nieuważnego przechodnia wysuwa się powoli z swojej muszli i kontynuuje bieg...
W roku 2013 zadebiutowałem też tekstem w poważnym piśmie naukowym, więc jestem amatorem z publikacją;) Zawsze to w CV ładniej wygląda. A propos CV, w mijającym roku znów zmieniłem pracę (stąd te ogromne dziury w aktywności blogowej!) - z pewnością mniej jest czasu na podpatrywanie mięczaków w internecie, ale za to może będzie więcej okazji do wyjścia w teren...
Jeszcze blogowo: dziękuję wszystkim, którzy tu zajrzeli lub zaglądali. To ponad 6000 wejść w ostatnim roku. Myślę, że jak na niszową tematykę, to całkiem nieźle. Obiecuje zrobić wszystko, aby aktywność w 2014 nie była mniejsza, a wpisy żeby były regularniejsze i świeższe nieco.
Mógłbym jeszcze tu pisać i pisać, ale przecież trzeba szykować się do balu. Niech więc ten Nowy Rok będzie dobry, czyli jeszcze lepszy od poprzedniego!

Zbiory w 2013 r. wg gmin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz