Jakiś czas temu przybliżałem Drogiemu Czytelnikowi jeden z numerów Zeszytów Akwarystycznych poświęconych ślimakom słodkowodnym. Wspominałem wówczas, że wcześniej wydany został numer tematycznie poświęcony mięczakom w akwarium. Ponieważ dziwnym zbiegiem okoliczności dopiero teraz udało mi się ten numer zdobyć, na bieżąco dzielę się wrażeniami z lektury.
Nie byłbym sobą, gdym lekko nie przynudził opowiadając o perypetiach związanych z nabyciem tego wydawnictwa. Dwa lata temu miałem w łapach swoich egzemplarz pisma, które swój numer w całości poświęciło mięczakom. Nawet nie kartkowałem czy czytałem na miejscu (a mam taką smutną przypadłość, niestety, że czasem większą część książki czytam jeszcze w księgarni), wziąłem po prostu i poszedłem do kasy. Podłe zrządzenie losu chciało jednak, że gotówką nie dysponowałem, a awaria systemu nie pozwalała na płatność kartą. Taaa. Następnego dnia uzbrojony w gotówkę pisma już nie znalazłem, a w innych punktach go nie mieli. I tak poczekałem sobie dwa lata, aż w końcu sprowadziłem ten numer.
Jak zauważyli sami redaktorzy omawianej publikacji: "Ponieważ akwarystyka morska rozwija się bardzo szybko, w tej chwili brak aktualnej pozycji książkowej dla początkujących, wydaje się być bardzo widoczny. Znacznie bardziej dotkliwy jest jednak brak porządnego atlasu morskich zwierząt akwariowych". Trudno nie zgodzić się z przedstawioną opinią, zwłaszcza że marzeniem moim jest posiadanie takiego atlasu, że nie wspomnę o popularnym atlasie krajowych mięczaków... Zamysłem Redaktorów jest przygotowywanie mini-atlasów prezentujących poszczególne typy zwierząt pielęgnowanych w akwariach. Zamysł ciekawy, potrzebny i chyba trafiony: zwięzłe informacje dla zaczynających przygodę z nowymi zwierzętami w akwarium charakteryzują się ogólnością, ale również fachowością, a przecież to fachowych informacji poszukuje się na początku nowych doświadczeń z czymś nowym.
Nie jestem w stanie oszacować liczby akwarystów, którzy mięczaki wzięli sobie za hodowlane wyzwanie. Znam takich, którzy zwierzęta te chętnie trzymają w akwariach, ale jako dodatek, element bioróżnorodności stworzonego sztucznie środowiska. Nie znam nikogo, kto powiedziałby o sobie, że jest specjalistą od mięczaków w akwariach. Chętnie poznałbym... Jeszcze chętniej nawiązałbym z takim współpracę... Wracając jednak do omawianego zeszytu... 36 numer Zeszytów Akwarystycznych wydany został w grudniu 2012 roku, dość dawno już zatem jak na standardy czasopism. Autorzy przedstawili w nim kilka gatunków mięczaków z trzech gromad: ślimaków, małży (małżów) i głowonogów. Ponieważ jest to zeszyt "morski", prezentowane gatunki reprezentują to właśnie środowisko. Omówiono łącznie 8 gatunków ślimaków (w tym jeden pasożytniczy i jeden zdecydowanie niepolecany ze względu na jadowitość - Conus), 5 gatunków małży oraz 4 gatunki głowonogów. Określenie "gatunki" jest z mojej strony bardzo nieprecyzyjne, bo w wielu przypadkach chodzi albo o rodzaj, albo nawet o przedstawicieli jakiejś rodziny. Autorom nie chodziło o dociekania systematyczne czy taksonomiczne, skoncentrowali się na wymaganiach, jakim sprostać musi amator chowu tych zwierząt, które nie należą do najłatwiejszych w utrzymaniu. Tam, gdzie w grę wchodzi obcowanie z niebezpiecznym zwierzęciem, wiele miejsca poświęcają zagrożeniom zniechęcając do hodowli lub zalecając szczególną ostrożność w przypadkowych kontaktach, jak np. z Hapalochleana lunulata, niebezpieczną ośmiornicą możliwą do zawleczenia wraz z transportem rafy dla akwarystów.
W czasie lektury pobrzmiewa od czasu do czasu brak naukowej kindersztuby (np. określenie, że ślimaki nie mają nogi;), nie jest to jednak rażące, a przyznać trzeba, że autorzy zadbali, aby poszczególne gromady zostały choćby pobieżnie, ale jednak omówione. W całości dominuje nuta poradnictwa, co pokrywa się z charakterem pisma. Poza poradami (właściwiej: ogólnymi informacjami), sporo tu zachęty do spróbowania swoich sił w pielęgnowaniu mięczaków w akwarium morskim. Dopóki nie powstanie nowe, obszerne opracowanie zagadnienia, pozostaje to jedną z najcenniejszych publikacji na temat mięczaków w morskiej akwarystyce. Dwa lata minęły i chyba rękawica nie została podniesiona...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz