Dałbym sobie kminku do kawy dosypać, że miałem już w rękach te teksty, zanim je w książce ujrzałem. Przeszukałem zasoby i nic. Ani słowa. A jednak, kiedy czytam kolejne strony to wiem, co będzie w następnym akapicie. Nie sądzę zatem, abym miał do czynienia z czymś na kształt deja vu, raczej po prostu musiałem poznać te teksty rozproszone, przy okazji poszukiwań publikacji profesor Stańczykowskiej... W każdym razie moja pewność, że miałem do czynienia z tymi tekstami wcześniej nie umniejsza radości z ponownej lektury książki Racicznica zmienna (Dreissena polyorpha) jako obiekt badań naukowych, wydanej jako fest schrift dla Pani Profesor Anny Stańczykowskiej z okazji jubileuszu pięćdziesięciolecia pracy naukowej w 2009 roku. A ponieważ już od dawna zamierzałem kilka słów skreślić na temat racicznicy, teraz wykorzystuję okazję.
Zacznę od tego, że w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku znajdowałem racicznicę zmienną (Dreissena polymorpha Pallas, 1771) w Jeziorze Sulejowskim, sztucznym zbiorniku utworzonym na Pilicy. W odróżnieniu od innych małży nie nastręczała żadnych problemów z identyfikacją i bardzo trudno byłoby mi wówczas pomylić ją z jakimkolwiek innym małżem. Pamiętam jej ogromne skupiska na muszlach skójek malarskich oraz na różnych przedmiotach zalegających na dnie. Pawie czarne, wielokształtne bryły połączonych ze sobą trójkątnawych muszli racicznic ważyć mogły i po kilka kilogramów i nie rozsypywały się przy podnoszeniu za pojedyncze muszle żywych osobników. Działo się to za sprawą bisiorowych nici, którymi racicznica przytwierdza się do podłoża, tworząc kolonie złożone z wielu tysięcy osobników.
Największe jej skupiska znam właśnie z Jeziora Sulejowskiego, z Gopła, z Krutyni i Kanału Augustowskiego. Nie prowadziłem nigdy badan nad ich liczebnością, natomiast dane z literatury wskazują na ogromne jej zagęszczenie dochodzące do 22000 osobników na m2. Takie wartości notowano w Zalewie Szczecińskim pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. Podobne wartości podawane były również z Wielkich Jezior Mazurskich.
Racicznica zmienna charakteryzuje się trójkątną muszlą przypominającą racicę, od której bierze polską nazwę. Muszla najczęściej jest jasna z brązowymi lub czarnymi pasami, przypominającymi paskowanie zebry. Stąd też pochodzi jej angielska nazwa: zebra mussel. Znane są przypadki albinotycznych osobników. Rozmiary muszli wynoszą: 25-40 mm długości, 17-23 mm szerokości i do 18 mm wysokości. Spomiędzy połówek muszli wystaje wiązka bisiorowych nici którymi małż przytwierdza się do podłoża. Wśród słodkowodnych małży jest to wyjątkowa sytuacja - bisior króluje w morzach i oceanach.
Obecność bisioru oraz larwa typu trochofora mogą wskazywać na nieodległe ewolucyjnie pochodzenie morskie. Jeśli zaś sprawa dotyczy pochodzenia, to zdaje się, że kwestia jest dyskusyjna. Przyjmuje się, że jest to gatunek ponto-kaspijski, który z końcem XVIII w. rozpoczął ekspansję na północ i zachód Europy. Przed epoką lodowcową zamieszkiwał Europę i niektórzy autorzy twierdzą, że może stanowić element reliktowy w niektórych obszarach kontynentu (np. Jezioro Ochrydzkie, część Niziny Węgierskiej, Zatoka Kurońska, Szlezwik-Holsztyn). Przyjmuje się jednak, że wyginał w epoce lodowcowej i przetrwał jedynie na wybrzeżu Morza Kaspijskiego, Czarnego i Azowskiego. Stamtąd - zdaniem badaczy - zaczął rozszerzać swój zasięg wraz z budową kanałów łączących zlewisko Morza Czarnego i Morza Bałtyckiego. W Polsce notowany po raz pierwszy z Suwalszczyzny, gdzie pojawił się przed 1824 rokiem. Obecnie zamieszkuje niemal całą Polskę w wyjątkiem południowych jej krańców, choć nie wszędzie jest tak samo liczny. Największe zagęszczenie populacji notuje się na północy kraju, w części centralnej związany jest głównie z dużymi rzekami i zbiornikami zaporowymi (np. z Jeziorem Sulejowskim, ale występuje też w nieodległym Jeziorze Bugaj w Piotrkowie), natomiast na południu występuje właściwie wyłącznie w zbiornikach antropogenicznych i tam notowane są niskie liczebności populacji).
Odwołam się jeszcze do doświadczeń osobistych, a właściwie rodzinnych. O racicznicy opowiadał mi mój ojciec, który w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX w. pracując w energetyce często spotykał tego małża w elektrowniach wodnych. Z jego opowieści wiem, że niejednokrotnie przed remontem turbin potrzeba było angażować nurków do zeskrobywania racicznic z urządzeń hydrotechnicznych, a ilość biomasy dochodziła do kilku ton. Ta osobista wycieczka pojawiła się tutaj w konkretnym celu: chodzi o zabranie głosu w dyskusji nad znaczeniem racicznicy dla natury i gospodarki człowieka. Temat jest złożony i dość skomplikowany, zwłaszcza na gruncie doświadczeń europejskich (w Północnej Ameryce wydaje się być jednak zdecydowanie bardziej uciążliwym gatunkiem obcym, niż w Europie). Dreissena polymorpha jest filtratorem i jako taki przyczynia się do poprawy warunków biochemicznych wód, które zamieszkuje. Poprawia jakość wody, eliminuje z niej biogeny oraz zatrzymuje na jakiś czas metale ciężkie. Podkreśla się, że populacje racicznicy potrafią w ciągu kilku lub kilkunastu dni przefiltrować całą objętość jeziora, dla Zalewu Szczecińskiego szacowano wydajność filtracji na 36 dni. Jednocześnie w czasie zakwitu bruzdnic właściwie zaprzestaje pobierania pokarmu, więc w okresie największego zakwitu filtruje najmniej efektywnie... Masowe wymieranie racicznic wtórnie może przyczyniać się do pogarszania warunków biochemicznych wód. Sama racicznica, a właściwie jej kolonijny tryb życia może znacząco ograniczać również szanse małży skójkowatych, których muszle bardzo często obrasta. Stąd dla środowiska naturalnego trudno o jednoznaczną ocenę roli tego obcego gatunku. Dla gospodarki wydaje się być jednak łatwiej wystawić ocenę negatywną, głównie ze względu na wspomniane już wcześniej obrastanie urządzeń hydrotechnicznych, zakłócających ich pracę lub wręcz ją uniemożliwiającą. Jazy, śluzy i przepusty niejednokrotnie nie spełniają swojej funkcji ze względu na osadzanie się kolejnych osobników racicznicy. W Ameryce Północnej, gdzie racicznica trafiła w latach osiemdziesiątych wraz z (prawdopodobnie) wodami balastowymi statków, przyczynia się nie tylko do strat ekonomicznych w gospodarce wodnej, ale również do wymierania rodzimych gatunków skójkowatych.
Dreissena polymorpha jest jednym z najlepiej zbadanych gatunków mięczaków, prawdopodobnie poświęcono jej najwięcej publikacji. W Polsce do najbardziej zasłużonych badaczy tego gatunku należy prof. Anna Stańczykowska, która racicznicą zajmuje się ponad pięćdziesiąt lat. Jej dorobek naukowy oraz eksperymenty w środowisku życia racicznic są wysoko cenione w świecie hydrobiologii i malakologii. Dzieło profesor Stańczykowskiej kontynuuje m.in. prof. Krzysztof Lewandowski, jej uczeń, a także tacy malakolodzy i ekolodzy jak Jarosław Kobak czy Marcin Czarnołęski.
Zainteresowanych odsyłam do licznej literatury, zwłaszcza do prac prof. Stańczykowskiej. Zachęcam, by przyglądając się racicznicy obserwować bacznie, czy nie pojawiła się w naszych wodach jej kuzynka Dreissena rastiformis bugensis, o której postaram się kiedyś kilka słów również napisać...
wtorek, 9 grudnia 2014
Racicznica zmienna Dreissena polymorpha (Pallas, 1771)
Etykiety:
Dreissena polymorpha,
gatunek obcy,
książka,
Lewandowski,
Małże,
Stańczykowska
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz