piątek, 31 maja 2024

Zawójka przypłaszczona Valvata macrostoma Mörch, 1864

Mam w głowie taką listę, którą odtwarzam z pamięci przy różnych okazjach zapisując na świstkach, kartkach, w mailach lub w notatkach elektronicznych. Najczęściej przywołuję ją z pamięci w czasie nudnych zebrań, w których zdarza mi się uczestniczyć. Zaczynam od ślimaków słodkowodnych i wypisuję po kolei te gatunki, których jeszcze nie znam, albo które znam bardzo słabo. Zauważyłem ostatnio, że w nieznanych mi okolicznościach zniknął mi przypadkiem jeden gatunek: zawójka przypłaszczona Valvata macrostoma Mörch, 1864. Jak to się stało - nie wiem. Być może dlatego, że zmienił się epitet gatunkowy (Piechocki z 1979 podaje pulchella, a ja za nim podawałem), a może po prostu dlatego, że z wiekiem staję się coraz mniej pamiętliwy... W każdym razie ostatnio miałem okazję przypomnieć sobie o nim, a właściwiej byłoby powiedzieć, że sam o sobie przypomniał.

Bardzo lubię ten moment, kiedy udaje mi się wypatrzeć nowy dla mnie gatunek. Kiedyś zdarzało się to częściej, obecnie - choćby z tej przyczyny, że jednak nasza malakofauna do najbogatszych nie należy - zdarza się to bardzo rzadko (bo większość gatunków udało mi się już wypatrzeć). Szuwarząc ostatnio w towarzystwie adeptki malakologii w okolicach Warszawy, spotkałem po raz pierwszy Valvata macrostoma - niewielkiego ślimaka z rodziny Valvatidae. To jeden z wodnych ślimaków oddychających skrzelami (kiedyś nazywało się je przodoskrzelnymi, teraz nazywa się nagoskrzelnymi). Przed dwudziestu laty biologię i cykl życiowy tego gatunku bardzo szczegółowo opisał polski malakolog Stanisław Myzyk. Ilekroć zaglądam do jego artykułu (Life cycle of Valvata macrostoma Mörch, 1864 (Gastropoda:Heterobranchia) in the laboratory, Folia malacologica 2004.12(3) pp.111-136) nie mogę szczęki z podłogi podnieść; określenie benedyktyńska cierpliwość blednie przy tej pracy. 

Muszla zawójki przypłaszczonej dochodzi do 4,5-5mm szerokości i około 2,5-3,5mm szerokości oraz zbudowana jest z około 3,5 skrętów oddzielonych głębokim szwem. Wraz z rozwojem muszli ostatni skręt wyraźnie się obniża, co sprawia, że muszla oglądana z góry wydaje się być płaska, bo taki jest mniej więcej jej wierzchołek, natomiast znacząco rozszerzony ostatni skręt, niemal okrągły, wyraźnie obniża się, co widoczne jest, kiedy na muszlę patrzy się od strony ujścia. Ujście zaopatrzone jest w koliste wieczko (opeculum) przytwierdzone do nogi ślimaka. Dołek osiowy muszli jest szeroki i głęboki. Jeśli uda się komuś znaleźć żywe osobniki, warto przypatrzeć się wyglądowi ciała. Da się wówczas zauważyć twór wystający z muszli ponad czułkami: to jest skrzele, którym ślimak oddycha. I jeszcze jedna godna uwagi rzecz: jest to gatunek rozdzielnopłciowy.

Podobno w Polsce jest pospolity w północnej i środkowej części kraju. Być może. Bazując na własnych doświadczeniach musiałbym jednak ten pogląd zakwestionować, przyjmuję jednak, że autorzy mają rację, a ja się muszę baczniej rozglądać. A muszę, bo na mojej liście niezmiennie pozostaje Borysthenia naticina, też zawójka, tyle że rzeczna, której jedyną, ale bardzo wątpliwą muszelkę posiadam w swoich zbiorach. Tyle że w przypadku tego gatunku nikt nie twierdzi, że jest pospolita...

A i jeszcze dopowiedzenie: twierdząc, że spotkałem już większość naszych gatunków, powiedziałem prawdę, ale z tych drugich (według Tischnera). Pięćdziesiąt parę procent to większość, ale mało satysfakcjonująca. Więc rozglądam się dalej. A nuż coś z nurtu się wynurzy...





 Na pierwszej fotografii widoczne pierzaste skrzele. Na drugiej fotografii poza wieczkiem widoczny również kokon jajowy. Na trzeciej fotografii dobrze widoczny dołek osiowy. Czwarta fotografia - ślimak na palcu, dla zachowania skali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz