Nie wiem, czemu tak właśnie się dzieje. Może dlatego, że rzadziej występuje od pozostałych dwóch gatunków, może dlatego, że nie jest takim synantropem jak jego kuzynki*? A może dlatego, że przez lata nie udawało mi się go wypatrzeć i dopiero od kilku lat natrafiam na niego przy okazji wyjazdów w różne kierunki?
Kiedyś, a było to w zeszłym tysiącleciu jeszcze;) wypatrzyłem go w katalogu mięczaków w zbiorach muzeum w Tomaszowie Mazowieckim. Okaz miał być zebrany przez Jerzego Sosnowskiego na terenie rezerwatu "Niebieskie Źródła". Widziałem tylko katalogową fiszkę, zbiory były wtedy zabezpieczone na czas remontu, nie mogłem się mu przyjrzeć, więc to spotkanie zapisało się w mojej pamięci jako wielki znak zapytania. Co więcej, tego pytajnika nie udało mi się definitywnie rozwiać do dziś i choć skłonny jestem ocierając się o pewność uważać muzealną notatkę za błąd w oznaczeniu, nie daje mi spokoju ewentualna obecność Cepaea vindobonensis na terenie Niebieskich Źródeł.Kilka razy go tam szukałem - bez skutku. Nie podaje go również Piechocki ze swoich badań malakofauny tego ciekawego rezerwatu.
Takie pierwsze spotkanie bez pośredników odnotowałem w 2005 roku w Olsztynie koło Częstochowy. Od tej pory zdarza mi się spotykać się w różnych miejscach, na ogół nieco na uboczu, nie tak blisko ludzkich siedzib jak wstężyka gajowego czy ogrodowego. To ciepłolubny i sucholubny ślimak, preferujący jasne, nasłonecznione stanowiska o wapiennym podłożu. Łatwo go wypatrzeć późnym latem, kiedy w upalne dni tkwi przyczepiony do roślin, niejednokrotnie na ich wierzchołkach, a i nie raz nawet na kłosach zbóż. Jego biaława muszla matowo połyskuje z daleka, a kilka ciemniejszych pasków (z których dwa na ogół są czekoladowo brązowe) maskują go wśród wyschłych badyli. Warga jest koloru różowawego, z niewielkim jak się zdaje zębem czy zgrubieniem w dolnej jej części. Dołka osiowego nie uświadczysz, warga jest lekko wywinięta, ale naprawdę nieznacznie. Powierzchnia całej muszli jest wyraźnie prążkowana, zdecydowanie bardziej rzuca się to w oczy niż gładka powierzchnia pozostałych wstężyków.
Rozmiary muszli dochodzą do 20-26 mm szerokości i 17-24 mm wysokości. Jest ona kulistawa, a skrętka bardziej stożkowato wznosi się niż u C. nemoralis. Wiadomo mi o występowaniu również form nieco ciemniej ubarwionych, jasno brązowawych, ale jak dotąd nie udało mi się takich spotkać.
A propos spotkań. Na Jurze wstępuje dość często i szukać go można czy to ziołoroślach, czy u podnóża wapiennych skałek. W okolicach jurajskich Krakowa widywałem go często, nad Wartą i nad Wisłą, na nasłonecznionych zboczach spotykałem go wygrzewającego się w słonecznych promieniach. Znawcy tematu i autorzy opracowań postulują dokładniejsze rozmieszczenie Cepaea vindobonensis na terenie naszego kraju. Pewne informacje już się zdezaktualizowały, jak np. o braku tego gatunku w polskich górach, podczas gdy stwierdzono go już w Pieninach (Maltz, Pokryszko 2004). Rozmieszczeniem gatunku zajmuje się Dominika Mierzwa-Szymkowiak z Muzeum i Instytutu Zoologii PAN i mam nadzieję, że niedługo będzie się można zapoznać z efektami jej badań. Zwarty obszar występowania wydaje się mieć w południowo-wschodniej Polsce oraz na Nizinie Wielkopolsko-Kujawskiej i części Pojezierza Pomorskiego.
Kończy się powoli lato i będzie się trzeba przestawić na jesienne tory. Mam nadzieję, że widok wstężyka austriackiego będzie mi jednak przypominał ciepłe i słoneczne lato i prowokował mnie będzie do poszukiwań odpowiedzi na pytanie, dlaczego nazwany jest austriackim (dokładniej: wiedeńskim), skoro jest gatunkiem południowo-wschodnioeuropejskim występującym od Kaukazu przez Krym po Bałkany.
Na osłodę zostawiam sobie to zdjęcie: prawda, że piękny?
* rodzaj Cepaea w sensie fleksyjnym jest chyba rodzaju żeńskiego, stąd uważniej powinienem żonglować odmianą zaimków;)
Zdjęcie wykonane 01.09.2014 na Podkarpaciu przez (c) A.Baj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz